Berlin II

            Synku, daj dziewuszce piernik…. Słyszę w berlińskim metrze pewnego popołudnia. W kiepskim humorze prosiłam Boga, aby pocieszył mnie. Mały chłopczyk wyciągnął  rękę w moją stronę wręczając wielkiego, kolorowego piernika. Tak oto Adonai pocieszył mnie przez obcych ludzi, którzy jak okazało się pochodzą w Uzbekistanu.
Wiedziałam, że Bóg jest ze mną. Był ze mną w najtrudniejszych momentach w Berlinie. Bywało tak, że mogłam liczyć tylko na Niego i Wszechmogący zaopatrywał mnie w ponadnaturalny sposób.
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą” Mt 7,7-11

           Pan jest moim pasterzem i w Berlinie niczego mi nie zabrakło. Miałam czas i pragnieniem mojego serca było pomagać. Otrzymałam możliwość odbycia praktyk w niemieckiej organizacji zajmującej się wsparciem osób bezdomnych. Tak tak tak! Chciałam spróbować. Szybko się tam odnalazłam i poczułam, że jestem we właściwym miejscu.  Zamiast spać do 12 stej,  wstawałam wcześnie rano i pędziłam na drugi koniec Berlina. Tyle radości sprawiło mi pomaganie. 
Gdy nie widzisz cudów w swoim życiu- bądź cudem dla innych!

            Miłość łaskawa jest, cierpliwa jest. .. Bóg dał mi oczy pełne miłości do bezdomnych.  Chciałam przekazać im jak najwięcej ciepła, poprzez uśmiech, gest i miłe słowo. Z niektórymi nawiązały się rozmowy, pojawiła przestrzeń, aby mówić im, że jest ktoś kto ich bardzo kocha i nigdy ich nie opuścił- Jezus Chrystus.
Zmieniło się moje postrzeganie bezdomności. Ten problem społeczny nie wynika z lenistwa. Stać się bezdomnym to nic trudnego- najpierw utrata pracy, potem mieszkania i w końcu ulica. Efekt domina. Po drodze często jest także przemoc, hazard, zdrada. Bezdomności przyglądałam się z bliska. W Seelingstreffe byłam tłumaczem, kelnerką, psychologiem, coachem, pośrednikiem o pracę. Przypatrywałam się biedzie, podawałam miskę z zupą
osobom, które zepchnięte zostały na margines społeczny.
Był czas na słuchanie historii osób bezdomnych:

Stracił żonę, zaczął grać, stracił wszystko w kasynie, wyjechał do pracy do Niemiec, pracy nie było....

Odwiedziła go bieda, nie był w stanie wykarmić gromadki dzieci w Polsce, przyjechał do Berlina,  gdzie miała czekać na niego praca, za którą zapłacił pośrednikowi. Ani pracy, ani pieniędzy nie  było.

W Polsce znęcał się nad nią maż, uciekła…  w Berlinie od 4 miesięcy na ulicy.

Wyproszony z domu dziecka w Polsce, w momencie skończenia 18 lat wyszedł prosto na ulicę. W wyniku biurokratycznego bałaganu  nie otrzymał żadnej pomocy od  państwa.

            W Berlinie praca jest, tylko nie dla bezdomnych.  Pracodawcy wymagają adresu zameldowania od pracownika, ale gdzie bezdomny ma się zameldować, skoro nie ma gdzie mieszkać? Błędne koło, błąd systemu. I tak osoby w sile wieku wyciągają rękę po chleb, a zdobycie pracy pozostaje tylko marzeniem. Kolejną
przeszkodą  jest nieznajomość języka niemieckiego. Nadzieją na wyjście z bezdomności są kursy języka
niemieckiego. Można uczyć się za darmo, wystarczy tylko chcieć, a czasu także pod dostatkiem. Większość odwiedzających Seelingstreffe to Polacy. Przeprowadziłam ankietę i na 32 przebadane osoby 20 stanowią obywatele Polski. Polacy do druga co do wielkości grupa imigrantów w Niemczech. Najwięcej jest Turków. Zastanawia dlaczego w Berlinie nie ma bezdomnych obywateli Turcji.
               Ulica zmienia ludzi, serca stają się zatwardziałe, wielu  ludzi popada w choroby psychiczne lub uzależnienia. Bezradność, beznadziejność, bezsilność  i wielka samotność w tłumie.
W Berlinie system socjalny działa bardzo dobrze. Istnieje szeroka gama instytucji, które pomagają bezdomnym oferując posiłki i noclegi, nie dla wszystkich starcza miejsc w noclegowniach. Zdecydowanie brakuję psychologów. Są bezdomni bogatsi  i biedniejszy. Ci pierwsi otrzymują pomoc finansową, tzw  zasiłek Hartz IV. Potrzeba przepracować w Niemczech legalnie rok, aby otrzymać owe wsparcie. Biedniejsi zbierają puszki, lub wyciągają  rękę żebrząc. Tyle na razie o bezdomności w Niemczech, ciąg dalszy nastąpi, natomiast warto wspomnieć o niemieckim porządku i życiu codziennym w Niemczech.

Ach ten ład i nieład….
         Niemiecki urzędy działają sprawnie, żelazne zasady są przestrzegane, wszystko wydaje się funkcjonować jak w niemieckim zegarku. Wszystko… no prawie wszystko, oprócz ładu w sposobie ubierania. Berlińska moda jest unikatowa. Kobiety stawiają na naturalność i rzadko spotykam umalowane panie. 
W  ubiorze chodzi o to, by było wygodnie. Całość nie musi do siebie pasować. Chodzi się w tym co akurat do siebie nie pasuję. To czego nie połączyło by ze sobą większość Polaków, w Berlinie świetnie ze sobą współgra - choćby grube wełniane skarpetki + adidasy zimową  porą.

Co zadziwia
Widok pijących piwko w komunikacji miejskiej. W Niemczech spożywanie alkoholu w miejscach publicznych jest dozwolone. Dozwolone jest także dawanie sobie w żyłę w przeznaczonych do tego miejscach. Spotyka się w nich narkomanów, uzależnionych od heroiny, którzy czystą strzykawką wstrzykują sobie dawkę. 
Miejsce legalnego narkotyzowania się zostały stworzone, by zapobiec  umieralności na AIDS. Czysta strzykawką przynajmniej jest sterylnie…

Co zmienię…
Ograniczę plastikowe reklamówki. Świadomi ekologicznie Niemcy, oszczędzają środowisko na reklamówkach plastikowych. Doskwiera  brak foliówek,  gdyż w  Niemczech, przeciwnie niż w Polsce,  nie fruwają w powietrzu i trzeba za nie płacić. 

Coś przyszło poźno – bo taki miał plan Bóg.
Pewne rzeczy zostały przede mną zamknięte niemal do samego końca. Nie miałam pojęcia o grupie ewangelizacyjnej na Alexanderplatz w czwartkowe popołudnia.  Ludzie wiary, różnych narodowości, dzieci Króla Izraela, walczą o inne zagubione dusze i  głoszą o zbawicielu wszystkich ludzi- Jezusie Chrystusie.  


    Berlińskie doświadczenie skończyło się. Teraz jest czas na refleksję i zebranie sił, aby wyruszyć w dalszą drogę. Czas w Berlinie był czasem wzrostu, dojrzałości, samodzielności. Bóg pracował nad moim charakterem. Było kolorowo i bywało ciężko, kiedy doświadczałam prześladowania za wiarę. Myślę, że Bóg dopuścił do sytuacji kiedy mogłam polegać tylko na nim. Może to trening przed misją, o której marzę…

Dziękuję Ci Boże Abrahama Izaaka i Jakuba za wszystkie dobrodziejstwa Twoje  w Berlinie:
  • Poszerzyłeś Boże moją znajomość języka niemieckiego. Mój język nabrał płynności  i  czytam książki po niemiecku.
  • W trakcie semestru zrealizowałam 44 punkty ECTS, wystarczyło 25.
  •  Pokonanie egzaminów
  •  Wspaniałych przyjaciół
  •  odwagę i mądrość do głoszenia referatów w języku   niemieckim na tematy trudne
  •  Za łaskę i zapasy miłośći, by pomagać uchodźcom i   bezdomnym
  •  Za siłę  i ochotę do działania











Komentarze

Popularne posty