Końskie życie na wyspie.


Epida i ja

Końskie życie na wyspie.

Calipso! - wołam, aby zostawiła moje żarcie!  Nie można na chwilę nic na stole pozostawić, bo zaraz będzie zjedzone przez dwóch oprychów - Epide i Calypso- dwa konie żyjące razem z nami na campingu małej greckiej wyspie, gdzie przybyłam na wolontariat. Musi być morze i konie! Tak się uparłam i tak też było.  Przyjęli mnie na wolontariusza i tak spędziłam miesiąc na Skyros opiekując się końmi zagrożonymi wyginięciem.
 Konie skyryjskie najbardziej uwielbiają liście winogron, ale nie pogardzą czekoladą i chlebem. Odkurzały wszystko co było na stole. Odkurzał też kot Dave, który na stole mieszkał.
kot Dave w akcji
Łakomczuch Epida zamiast jednej nogi ma protezę. Przeznaczona na rzeź, niegdyś bezużyteczna, dzięki wysiłkom i pieniądzom ludzi o wielkim dla zwierząt sercu, opłacono lekarza z Aten, który skonstruował specjalną dla niej protezę.  Dziś choć kuśtyka, to żyje szczęśliwie - na campingu, nie w stadzie - tam by sobie nie poradziła. Towarzystwa dotrzymuje jej Calypso, która zamieszkała razem z nią dla towarzystwa. Ich widok po wychyleniu się rano z namiotu, to codzienność. Codziennością były też wyścigi, które urządzały sobie wokół namiotów, nie patrząc na okoliczności. Uwaga koń biegnie! Z drogi! A takiego nic nie zatrzyma.....Dla nich była to czysta zabawa. Raz podczas figli,  na mojej nodze, stanęła końska noga, dzięki Bogu, wyszłam cało!
Na świecie pozostało około 300 koni skyryjskich, objęte są ochroną.  Pochodzą z kraju tysiąca wysp - Grecji, na Skyros natomiast zachowały się do dnia dzisiejszego w naturalnym środowisku. Uważane są za starożytne konie greckie. Malowidła ukazujące Aleksandra Macedończyka przedstawiają razem z nim owe konie. Zwierzęta łagodne, wolne, dzikie.
praca na farmie

Na farmie Mouries żyje latem około 50 koni skyryjskich, które zamieszkują kilka otoczonych górami pól. Swoją wielkością przypominają kuce, dźwigają do 50 kilo. Zimą większość z nich wypuszczana jest na wolność i mieszka w górach.  Latem ciężko im przetrwać upał, gdyż woda w zbiorniku szybko wysycha i wówczas zdane są na łaskę człowieka. Karmione minimum dwa razy dziennie mają szanse przetrwać. Karmiliśmy sianem i poiliśmy- my wolontariusze international. Na początku mojego pobytu na farmie, było nas 30, kiedy wyjeżdżałam niecałe 10, ja jedyna Polka. Podróżnicy z całego świata, z doświadczeniem lub bez, ale z sercem dla zwierząt, najwięcej Francuzów i Amerykanów.


Do obowiązków wolontariusza oprócz karmienia i pojenia należało zbieranie kupek, gonienie koni po polach - aż się wreszcie uda się któregoś złapać,  przygotowywanie do jazd dziecięcych (czyszczenie + siodłanie) i oprowadzanki dziecięce (małe i duże tury). Specjalną czułością otoczone były trzy bejbiki- końskie maleństwa, które niedawno przyszły na świat i które uwielbiały rozrabiać. Jeden maluch nabawił się choroby skóry i poddawany był kąpieli dwa razy dziennie, co łatwe nie było- uciekał, aż się kurzyło! Aby zachować podatne na infekcje delikatną skórę maleństw, należało także czesać sierść.
Praca wolontariusza zajmowała cztery godziny dziennie, sześć razy w tygodniu, w zamian za nocleg w namiocie i jedzenie. Jedzenie nie byle jakie-  serwowane prosto kelnerską ręką w rodzinnej tawernie, w tym najlepsze przysmaki greckie. W namiocie spało się świetnie, chętnie zamieniłabym moje warszawskie łoże na namiot, smog warszawski na świeże powietrze morskie, a twardą warszawską wodę na codzienny zimny prysznic przy świetle księżyca, które nocą było jedynym światłem. Przez miesiąc życia w totalnym minimalizmie, zrozumiałam jak niewiele przedmiotów potrzebne jest do życia. Każdy dzień bez trosk, życie w zgodzie z naturą, bez planowania i cieszenie się tym co tu i teraz.
Na farmie mieszkały z nami także dwa osły, które udało się oswoić. Przekupione liśćmi winogron dawały się pogłaskać. Rano i wieczorem przed porcyjką siana wydawały okrzyk radości na zbliżające się jedzenie. Mieszkał też kot Dave, stały bywalec kuchennego stołu, po którym maszerował i wyciągał się bezkarnie. Dave został wkrótce adoptowany.
Calipso i ja

Po pracy wyspa była moja. Odpoczynek na plaży, spokój, szum morza, słońce, serdeczni ludzie. Północna cześć wyspy jest dzika i niezamieszkana, południowa bardziej uczęszczana. Skyros nie jest wyspą turystyczną, odwiedzają ją głównie Grecy, można czasem spotkać też Francuzów i Włochów. Na wyspie nie ma kryminalistów! Wszyscy mieszkańcy się znają i jeśliby ktoś popełnił wykroczenie to skończyłaby się dla takiego przychylność sąsiedzka i musiałby opuścić wyspę. Skyros jest wyspą górzystą, pełną dzikich kóz i owiec, które nie należą do nikogo. Wyspa bogata jest w figi, winogrona i granaty, które w okresie letnim można zjadać prosto z drzew i które nigdy się nie kończą, bo zaraz pojawiają się nowe. Nocami na pięknym błękitnym niebie pojawiają się setki gwiazd, w otoczeniu drogi mlecznej.
sprzątanie pups






Autostop funkcjonuje na Skyros świetnie.   Mieszkańcy chętnie się zatrzymują. Dostać się gdziekolwiek było możliwe tylko autostopem. Nieraz w 6 osób na jednej pace! Często podwożeni byliśmy przez tych samych ludzi, już znajomych z wyspy.


ILE WYDAŁAM?
Cała miesięczna przygoda kosztowała mnie około 1550 zł. Tanio. Drożej kosztuje mnie miesięczne utrzymanie w Warszawie.
Najwięcej za loty- około 800 zł.  Wykupiłam je zdecydowanie zbyt last minute.
Alternatywą jest autostop z Polski do Grecji-  mi kiedyś zajął 5 dni, Ale na to potrzeba czasu. Wolałam zostać na farmie 10 dni dłużej niż spędzić ten czas w drodze.
Na wyspie przez miesiąc wydałam 100 euro. (lody i łakocie)
Prawie drugie tyle wydałam przez kilka dni pobytu w Atenach i Salonikach.



calipso i epida

JAK DOJECHAĆ?
Leciałam Warszawa- Ateny. Potem stop do Kymi, skąd odpływają promy na Skyros
(około 1, 5 godziny na wodzie). Alternatywą jest autobus Ateny-Kymi.  Do Aten z Polski można dostać się autostopem- przy dobrych wiatrach w 5 dni ( taką trasę autostopem pokonałam kilka lat temu i jest to możliwe! ) Powrót Saloniki- Warszawa by Rynair.

Jak dowiedziałam się?
Podobnie działa też https://www.workaway.info/
BEZPIECZEŃSTWO

Nad bezpieczeństwem mojej podróży w nieznane, logistyką, przygotowaniem czuwał Bóg, który też załatwił mi cały wyjazd. Prosiłam Ojca w Niebie o to by dał konie + morzę + tanio - Tak też się stało. Wielki jest Bóg i jemu należy się Chwała!



odkurzy wszystko co jest na stole


szczotkowanie maleństwa



wschód słońca ze szczytu góry

Komentarze

Popularne posty